Zabójstwo Piotra III nie stłumiło wrzenia, lecz skierowało je w inną stronę.
Wczorajsi sojusznicy Katarzyny, gorliwi stronnicy zaczęli występować przeciwko niej, przeciwko niej knować. W szeregu niezadowolonych stanął Razumowski, co groźniejsze, metropolita Nowogrodzki, a za nim kler prawosławny. Niktbo może nie doznał tak bolesnego zawodu, jak właśnie popi. Carowa póty im gwarantowała przywileje, póty obiecywała powrót do samodzielności i niezależności, póki nie dorwała się steru… Popi wszczęli agitację… Moskwa głuchem milczeniem powitała wjazd uroczysty Katarzyny. Równocześnie prawie pomiędzy ludem rosyjskim ukazał się w tysiącach egzemplarzy rozrzucony manifest; manifest, będący w dodatku wierną kopją manifestu, wygotowanego przez Piotra III!… Ten odzew zamordowanego cara, piętnujący z całą otwartością rozpustę Katarzyny, dowodzący nieprawego urodzenia Pawła, a zwracający oczy narodu na Iwana VI, jako jedynego prawego dziedzica, jako jedyną krew Romanowych, wywarł wrażenie piorunujące. Nic tu nie pomogły aresztowania, nic zsyłka na Sybir, nic masowe kary, wydawane na winnych czytania manifestu. Dziesiątki tysięcy egzemplarzy manifestu zniszczyli siepacze imperatorowej i dziesiątki tysięcy zostały i szerzyły płomień.
Katarzyna zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Orłow czuwał. Nie żałowano pałek nawet gwar-