Iwana dni swobody, porwano go, zamknięto w Szliselburgu i trzymano pod silniejszą niż kiedykolwiek strażą. Biedny Iwan był tak oswojonym z kratą i więziennym kubrakiem, iż nawet nie umiał się skarżyć na los i ani roił, że tam, za murami Szliselburgu, setki ofiar ginie dla jego wyzwolenia.
Katarzynie jednak ten męczennik zawadzał coraz więcej, coraz częściej przywodził jej na pamięć niepewność a chwiejność stopni tronu.
Wyrok na Iwana VI został wydany i wykonany z perfidją i niegodziwością, której bodaj uczyćby się mógł od „wielkiej“ Katarzyny każdy pospolity zbir.
W Szliselburgu był na załodze pułk smoleński. W pułku tym służył w randze kapitana niejaki Wasyl Mirowicz, wnuk ofiary Piotra I., który, nietylko zgładził nienawistnego dziada Mirowicza, ale i skonfiskował mu całe mienie. Wnuk postanowił skorzystać ze swej rangi wojskowej i stosunków i rozwinął starania u dworu, aby mu wrócono mienie dziada, a to bodaj w imię jego, wnuka, wiernej służby.
Starania Mirowicza były naturalnie skierowane do Orłowych, bo ich wpływ tylko wróżył przychylną odpowiedź imperatorowej. Mirowicz zabiegał długo, aż odebrał wreszcie odpowiedź, ale warunkową. Imperatorowa była skłonną wrócić kapitanowi dobra, ale pod rygorem, że Mirowicz złoży dowody szczególnego przywiązania do tronu. Kapitan na to oświadczenie z całą żarliwością deklarował się na najcięższą próbę… Dwór pospieszył dać mu ją i pouczyć, co ma czynić.
Mirowicz z całem samozaparciem zabrał się do dzieła.
Nadewszystko spokojny i lojalny oficer smoleńskiego pułku zamienił się w gorliwego konspiratora
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.