tem, że komedję trzeba ztragizować, że Mirowicz może umrzeć, bo lepiej, żeby go wogóle nie było…
Topór kata, do ostatniego znaku również wierzący w to, że nigdy mu siły nie stanie, aby nad arterjami życia takiej osoby, jak Mirowicz, zawisnąć… zwlekał, rozglądał się… aż spadł…
Mirowicz zginął — zginął za to, że wypełnił rozkaz Katarzyny, zginął dla tego, że imperatorowa w oczach narodu chciała mieć winowajcę…
Jeżeli wszakże koniec Mirowicza rzuca tylko światło na niegodziwość imperatorowej, ale małą budzi sympatję dla najętego siepacza, który wiedział, że jest narzędziem upozorowania zabójstwa, to już los jego pięćdziesięciu towarzyszów, ludzi odurzonych przez Mirowicza, ludzi, nie żywiących w gruncie ani entuzjazmu dla Iwana VI, ani nienawiści do Katarzyny, ludzi, będących zaledwie lichymi statystami — zasługuje na wielkie współczucie.
Od dwóch do dwunastu tysięcy pałek odebrali towarzysze Mirowicza lub ich zakrwawione szkielety — dla wytrzymałych, czy mniej bitych, był jeszcze Sybir.
I stała się rzecz niepojęta. Zabójstwo Iwana VI, tak po mistrzowsku uplanowane, tak doskonale zainscenizowane, umotywowane i… pomszczone, przecież nie zwiodło nikogo. Naród rosyjski nie zawahał się wskazywać na zbrodniarkę, naród ze zgrozą powtarzał, że jeszcze nie tu kres rządów Katarzyny, że pójdzie dalej…
Imperatorowa uczuła oskarżenie w oczach ludu i ulękła się nieco… Na liście ofiar byli rodzice cara Iwana VI, pokutujący od lat w więzieniu i wychowujący tam czworo, w więzieniu zrodzonych, dzieci. Katarzyna dała jednak zamrzeć księstwu Brunświckiemu
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/107
Ta strona została uwierzytelniona.