Katarzyna więc była królobójczynią po raz trzeci.
Zgon Natalji był krótkotrwałą dystrakcją w życiu dworu petersburskiego, bezwątpienia mniejszą niż oddalenie Panina, którego imperatorowa, nauczona doświadczeniem, nie chciała mieć w pobliżu Pawła.
Wraz ze śmiercią Natalji znów dynastja musiała pamiętać o zatroszczeniu się o nowy związek dla następcy tronu. Baczna carowa nie zwłóczyła, i w tym samym jeszcze roku rzuciła w objęcia syna księżniczkę Zofję Wirtembergską, tak zwaną, Marję Teodorównę. Lecz to nowe małżeństwo, mimo licznego potomstwa, bo dziewięciorga dzieci, nie było szczęśliwem, a już Marja Teodorówna podobno miała prawo zazdrościć ostatniej ze swych poddanek. A przecież księżniczka Wirtembergska, obok piękności ciała, odznaczała się tak wielkimi przymiotami serca, jakie bodaj nie postały dotąd na tronie rosyjskim. Ale księżniczka była nie tylko uczciwą kobietą, lecz i nie umiejącą walczyć, nie umiejącą ani lawirować, ani za intrygę płacić intrygą. Paweł zaś, który niezaprzeczenie miał grunt serca dobry, był już człowiekiem zrujnowanym nerwowo, drżącym ustawicznie przed widmami skrytobójców, dźwigającym w piersiach niezabliźnioną ranę po stracie Natalji, a może po zgotowanym mu zawodzie, po ciosie, zadanym dwom najdroższym uczuciom: miłości dla pierwszej żony i przyjaźni dla Andrzeja Razumowskiego. Następca tronu im bliższym był berła, tem silniej stronił od dworu, unikał ludzi. Po nocach walczył z halucynacjami, we dnie przy lada okazji wybuchał chorobliwą imaginacją, bał się każdej łyżki jadła, każdego łyku napoju, bał się pustej komnaty pałacowej i bał się własnej służby. Paweł stał u wrót obłędu.
To cierpienie cesarzewicza z łatwością mogłaby ukoić
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/117
Ta strona została uwierzytelniona.