Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

Być może, iż starczyło, aby się podobała słudze, by i w panu rozgorzał ku niej płomień miłości.
I rządziła następcą Nelidowa, bo Kutaisow nie chciał. A Marja Teodorówna robiła wszystko to, co czynić zwykła uczciwa kobieta w chwili postrzeżenia niewiary męża — ale i co bodaj nigdy go nie nawraca, nie naprawia. Więc Marja Teodorówna martwiła się, płakała, robiła Pawłowi wyrzuty, a wkońcu u świekry poszła szukać rady, pomocy, obrony.
Katarzyna za całą odpowiedź podprowadziła synową do lustra i ozwała się ze śmiechem:
— Ależ zobacz jakaś piękna i daruj temu biednemu potworkowi — Nelidowej! Och, ty ją zwyciężysz.
Nie łatwem przecież było zwycięstwo i Marja Teodorówna, pragnąc ratować własną godność, chcąc złagodzić męża dla siebie, musiała pójść do jego faworyty, przed nią się ugiąć i z nią przymierze zawrzeć…
Rozdwojenie między Pawłem i Marją było dla Katarzyny asekuracją, że z tej strony o zamach może być spokojna. Nie było już ani Iwana VI, ani Pugaczewa, spiskowcy rosyjscy nie mieli już hasła, a hasłem tym w Rosji musiał być ktoś, z dynastją węzłami krwi związany. Spiskowcami rosyjskimi zresztą byli dotąd albo panujący sami, albo ludzie, udający panujących (Samozwańcy, Pugaczew), albo dworacy. A że wszyscy poszczególnie walki podejmowali o tron a nie o ustrój państwa, że, nawet dany ustrój potępiając, mieli tylko swoje „ja“ na celu i widoku, że i powstanie Pugaczewa i niezadowolenie popów i rewolta bojarów, tylko swoją kastę za pokrzywdzoną miała i nie sięgała nigdy do ideałów ludowych, przeto raz po raz, po zamordowaniu pretendenta, knowania musiały gasnąć.
Katarzyna więc miała prawo triumfować, bo zabić