Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.

„Dekabryści“, więc poprostu „grudniowcy...“ więc kwiat inteligencji, zacności i szlachetności ponapoleońskiej Rosji, więc lilje, wyrosłe na cmentarzysku ludzi i myśli, więc głos potężny a smętny, dźwięczny a rozmodlony, dumny a nieśmiały — głos męczeński, wołający — wszystko dla ziemi mojej, a nic dla mnie!
Dekabryści poczęli się, jak się poczyna fala morska, jak się poczyna wicher, jak się poczyna odpływ po przypływie… Tu wzbiera morze, pieni się, na najwyższy szczyt rzuca swe białe bryzgi, a tam, w niedosięgłem dla oka ludzkiego zamęcie, już odpływ gra, już zmagać się zaczyna, już zwalcza opór przypływu.
Pod gradem kul bonapartowych, pod uderzeniami napoleońskich bagnetów, w piekle okrzyków vive l’empereur! w świetle łun pożarów Smoleńska, Moskwy i Lipska, w bohaterskiej ciszy zamilkłego pola Waterloo… były narodziny dekabrystów, a raczej ludzi idei, ludzi nie wiedzących, że się dekabrystami staną, że dekabrystami ich zwać będą.
Na biwakach armji rosyjskiej, u ogni obozowych gawędzono, wypominano dawne czasy, mówiono o ledwie co minionych, przyglądano się z blizka ockniętej kulturze zachodu, rozprawiano, ścierano się, kształcono wzajem.
Rewolucja francuska, walka za swobodę Stanów Ameryki, hiszpańska wojna o niepodległość, wolnomularstwo, tajne związki niemieckie, rozpacz konającej Polski, echa szwedzkiego zamętu wewnętrznego, biły tak mocno w pierś żołnierza rosyjskiego, że nie wytrzymał uderzenia nawet pancerz kawalergardy cesarskiego, nawet giwer leib-grenadjera. Bo i ten giwer i ten pancerz były tem dla duszy rosyjskiej, czem jest ściana kamienna dla słońca… Jasne promienie słońca