Armja rosyjska wracała po latach wojen, a gdy wodzom jej zdawało się, że dźwiga jeno zrabowane złoto i kosztowności, gdy wodzowie ci słusznie, aż wstydzić się musieli łupiestwa swych „bohaterów“, wodzowie ci ani sobie wyobrażali, że ciż sami żołnierze dźwigąją nadto, zdobycz, której po wiek wieków już żadna rewizja tornistrów im nie odbierze, żadna moc nie wydrze… Armja rosyjska niosła wnukom swej ojczyzny pochodnię, niosła sztandar na całe tej ojczyzny życie.
W Petersburgu głową i sercem stowarzyszenia został adjutant księcia Wittgensteina, Pestel, syn jednego z najsroższych generał-gubernatorów Sybiru, syn półdzikiego despoty, którego pięść zgasiła setki istnień…
Pestel był wychowańcem korpusu paziów, Pestel był dumą sztabu, był bogatym, przystojnym oficerem-gwardzistą, był już pułkownikiem i był republikaninem! Za Pestelem przystąpił do związku książę Trubeckij, a dalej, Bestużew, Kachowskij, książęta Oboleński, Wołkoński i Galicyn, Szachowskij, kniaź Bariatyński i Ryljew. A za nimi wszystko, co się mieniło przyszłością Rosji, co było jej chlubą, jej jutrem, rzuciło się do Pestela, Murawiewych, Ryljewa, Bestużewa i Trubeckiego. Skromne Stowarzyszenie „Wszechdobra“, które powstało ze związku „Zbawienia“, rozrosło się na potężną organizację „Południową“ i „Północną“ i na „Zjednoczonych Słowian“. Co najciekawsze i najgodniejsze uwagi, że stowarzyszenia te nie miały w swych szeregach wydziedziczonych inteligentów, bo tacy jeszcze nie byli w Rosji znanymi, nie miały nic ani z prolerjatu, ani nikogo z wrogów Aleksandra I, ani żadnego z przeciwników dynastji. Stowarzyszenia te ani myślały o terrorze, ani dyskutowały o zamachu, ani sądziły, by cele szczytne, wielkie dały się osiągać środ-
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/157
Ta strona została uwierzytelniona.