komitet wykonawczy towarzysz lub towarzyszka i tylko ten, kto, pod karą śmierci, zobowiązał się dla osiągnięcia celu własne życie poświęcić…
Gromadki bojowe więc składały się z ludzi, idących zawsze prawie na śmierć niezawodną. Kto raz do gromadki przystał, ten nadewszystko wyrok podpisywał na siebie. Za uchylenie się, za brak odwagi czekał takiego sztylet kolegi — za zbytnią odwagę mścił się często królobójczy dynamit, a odwaga najdzielniejsza i nawet pewna ilość szczęścia nie starczyły jeszcze, aby wkońcu nie wpaść w ręce policji, a więc skonać na torturze lub w katordze, czy zawisnąć na pętlicy między niebem a ziemią.
Nie wielu też z tych gromadek bojowych ocalało, a mniej jeszcze naprawdę myślało o ocaleniu. Rewolucjoniści rosyjscy często dobrowolnie oskarżali się, często solidaryzowali się z najciężej oskarżonymi, aby z nimi razem zginąć. Mieli taką wolę męczeństwa, takiem płonęli samozaparciem, że gotowi byli na układy pójść i za każdą literę konstytucji setkami istnień swych zapłacić.
Samowładztwo dyszało pragnieniem, aby za wszelką cenę, za cenę najgorszych skutków dla prawnuków, dla potomności, system na dziś jeszcze utrzymać — bodajby nazajutrz miał potop zalać monarchję. Rewolucjonizm rosyjski godził się z góry na własną zagładę, byle tym zimnym, obojętnym, wątpiącym, słabym i ciemnym nowe, lepsze życie usłać.
Do wyjątków, ocalałych z gromadek terroru należy słynny Hartman, twórca zamachu na kolej pod Moskwą (1879). Hartman bowiem zdołał zatrzeć za sobą ślady i uciec do Paryża. Tu jednak wykryła go policja rosyjska i zażądała aresztowania go. Hartman
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/250
Ta strona została uwierzytelniona.