zańców przywieziono na wozach, przywieziono ich powiązanych i przymocowanych rzemieniami do ław, przywieziono pod eskortą i w takt łomotu bębnów i piszczałek, wygrywających kozaki i skoczne piosenki. Skazańcy, pozbawieni przez łomot możności odezwania się do zgromadzonego ludu, — uśmiechali się i słali mu ukłony głowami. Zresztą krom Rysakowa, objawiającego niepokój, nikt z królobójców nie zdradzał wzruszenia. Nawet młody Michajłow pogodził się z myślą i uśmiechał się do tablicy z napisem: „caroubijca“, którą każdy ze skazanych miał zawieszoną na szyi.
Na placu, pod pięciu szubienicami, czekał kat, Frołow, w towarzystwie czterech pomocników i zabrał się do roboty.
Skazańców ustawiono rzędem w porządku: Rysaków — Żelabow — Perowskaja — Michajłow i Kibalczyc. Zaczem, zarzucono im na głowy koszule śmiertelne. Gdy kat zbliżył się do Rysakowa, ten zagadnął cicho: „Prawda, że mnie ułaskawią“. — Nieszczęśliwy młodzieniec jeszcze pod szubienicą wierzył we wspaniałomyślność cesarską.
Frołow zaczął od Kibalczyca, bo egzekucja nie miała być równoczesną… Z chemikiem „Narodnej woli“ nie było ambarasu. Zarzucono mu na szyję stryk, zaciągnięto i Kibalczyc zawisł w śmiertelnych skurczach. Z Michajłowem było inaczej, bo, zaledwie ciało jego zakołysało się w powietrzu, stryk się zerwał i Michajłow runął na ziemię… Tłum wydał okrzyk zgrozy…
Kat z pomocnikami po raz drugi zarzucił stryk… i znów Michajłow zawisł. Frołow zaczął operować już Perowską, gdy Michajłow zerwał się po raz drugi…
Tłum zawył, bębny straciły takt, piszczałkom tchu
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/301
Ta strona została uwierzytelniona.