Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/317

Ta strona została uwierzytelniona.

dejkin, odznaczał się niesłychaną perfidją i na wytępienie rewolucjonizmu miał w zanadrzu piekielnie złośliwe środki, o których nikomu się przedtem ani śniło.
Sudejkin, naprzykład, sam zaczął wydawać rewolucyjne pisemka, Sudejkin sam redagował i drukował odezwy! Nie dość tego, bo agentów swoich przedzieżgnął w „nihilistów“…
Plan Sudejkina był machiawelsko sprytnym. Szpiegostwem ogarnąć i wskróś przejąć wszystkie tajne związki, wprowadzić do nich niezgodę i rozłam wewnętrzny, osłabić je, a potem, za jednym zamachem, zgnieść.
I ten plan Sudejkina stał się nielada znów ciosem dla narodnowolców. „Nihiliści“, zanim się spostrzegli, już byli opętani szpiegostwem i zdradą. Nieufność do towarzyszów paraliżowała swobodę ruchów. Policja teraz, choć rzadziej się pokazywała, ale za to zawsze w chwilach najkrytyczniejszych… Szpiedzy byli wszędzie i na zebraniach i w komitetach i w tajnych drukarniach, udawali męczenników w więzieniach i oskarżonych na śledztwach.
„Nihiliści“ tracili równowagę… oskarżenia wzajemne i podejrzenia trawiły ich, osłabiały.
A Sudejkin tak umiał podwładnymi mu pionkami manipulować, tak ich nawet nie oszczędzać, że gdy w pamiętnym procesie 20 (21—28 luty 1882), dla dobra śledztwa, był obwinionym szpieg Merkułow, szef tajnej policji z zimną krwią przyjął wiadomość, że gorliwy pachołek, udający „nihilistę“, także został skazany na katorgę. Sudejkin ani myślał kompromitować się wobec „nihilistów“ i zdradzać grę. I Merkułow musiał wędrować na Sybir.
Energja szefa tajnej policji petersburskiej zachwyciła