Dreszcz zimny przeszedł wszystkich żandarmów rosyjskich… Poszlaki, zamieniły się w dowody niezbite, niezaprzeczone!!
Degajew od lat służył w żandarmerji i służył nadewszystko rewolucjonistom. Degajew lata pracował na zaufanie, Degajew sam wykrywał maszyny piekielne i dynamit, Degajew sam dokonywał rewizyj i zarządzał obławy i chwytał „nihilistów“… choć tych podobno… których „komitet“ podejrzewał o zdradę… Degajew z biizka patrzył na robotę Sudejkina, sekretarzował mu i pomagał…
Aż nawet czujność Degajewa nie mogła opanować chytrości Sudejkina, aż Degajew sam musiał chytrości tej obawiać się dla samego siebie. Obawiać się musiał jeszcze i dlatego, że, z drugiej strony, nihiliści zarzucać mu zaczęli dwulicowość. Zresztą, Sudejkin postrzegł, iż ktoś psuje mu szyki i to ktoś blizki. Szef tajnej policji zwierzył się z tem kapitanowi. Kapitan zastawił pułapkę na Sudejkina. Wyciągnął Sudejkina razem z siostrzeńcem na połów i rozprawił się z nimi…
Policja ani wątpiła, że Degajew miał wspólników, że z silnymi a zawsze gotowymi do obrony oficerami żandarmerji, choć sam żandarm, nie poradziłby sobie tak łatwo… Ale, juści mowy nie było o wspólnikach nieznanych bez Degajewa!
Degajew atoli przepadł jak kamień w wodę… Poszukiwania najzajadlejsze nie osiągały rezultatu. Listy gończe, rysopisy, telegramy nic a nic nie pomogły. Rosyjska policja zagraniczna równocześnie donosiła raz po raz, że i „tam„ Degajewa nie ma. Z tego rodziły się domysły, że się ukrywa w granicach Rosji i stąd nowe wszczynano poszukiwania. Aż wkońcu żandarmerja rozesłała do wszystkich władz setki foto-
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/319
Ta strona została uwierzytelniona.