węgli, a dopiero gdy sprawa ucichła, wyjechał spokojnie za granicę, gdzie ma dotąd przebywać.
Ale dzieje mordu Sudejkina, to ledwie że silniejsze intermezzo w historji podziemnej Rosji. Boć ruch rewolucyjny nie słabnie odtąd, a wzmaga się, potężnieje. Prawda, ziarno nieufności i niezgody, rzucone przez Sudejkina, obudziło walki osobiste, walki partyjne międzyrewolucjonistyczne, lecz na tem rozbiciu się na niezależne partje, na oddzielne organizacje jeno całość ruchu zyskała, bo zdławienie jednego [...][1] nie groziło wykryciem innym.
Aleksander III czynił co mógł, ale hydrze stu głowej trudno było dać radę.
Podejmowano rozmaite środki i sposoby oddziaływania na lud, a zwalczania propagandy.
Cesarz znaczne sumy wydawał na rozrzucanie rozmaitych broszur, krzepiących poddańczego ducha. Cesarz umundurował trzy czwarte Rosji, aby mundur z daleka znaczył osoby, aby tłum łatwiej dawał się pilnować, a nieprawomyślność piętnować i ścigać. Cesarz, a właściwie jego ochrona, skasował zupełnie publiczne egzekucje przestępców politycznych (dla innych kara śmierci od cesarzowej Elżbiety nie istnieje), skasował wszelką jawność sądów a nieomal i sądy same, wskutek czego rewolucjonistów pozbawił wszelkiej możności świecenia przykładem męczeństwa, zimnej krwi, odwagi, ideowości. Porachunek z „nihilizmem“ dla świata miał odtąd jeden widomy akt… aresztowania, choć i aresztowań dokonywano możliwie bez hałasu i bez świadków. Rewolucjoniści czy podejrzani o rewolucjonizm ginęli, ginęli bezpowrotnie.
I walki te były straszne, lecz snać i one nie wystarczały, bo gdy wywrotowcy znów ozwali się w jakimś
- ↑ Uszkodzenie strony; brak wyrazu.