Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/331

Ta strona została uwierzytelniona.

ruskie, nawet Małorusini, nawet Białorusini, nakoniec rząd miał drakońskie prawa i dla najrdzenniejszych swoich Wielkorosjan, bo ku nim zwrócił prześladowania religijne…
Więc gnębiono nie tylko „obcoplemieńców“, ale i Rosjan — prześladowano nie tylko żydów i mahometan, nie tylko protestantów i katolików, ale i prawosławnych, ale i wszystkie kulty wchodnio-greckiego kościoła, różniące się czemkolwiek od poglądów protojereja Janyszewa i ojca Joana Kronsztadzkiego…
Prawda, sekciarstwo rosyjskie wkraczało nieraz w granice tak wielkich zboczeń społecznych, że zwalczać je było obowiązkiem poniekąd. Ale ciemność rozpraszać można światłem, lecz nie ciemnością.
System zaś wierzył tylko w knut, szubienice i katorgę. Więc sekciarzom przysparzał jeno męczenników, więc podsycał płomienie, miast je gasić wyrozumiałością i nauczaniem…
I stąd, rewolucjonizm krzepł, stąd państwowość co dnia wytwarzała sobie nowych wrogów!
Aleksander III tymczasem rósł na „twórcę pokoju“. — Europa z ciasnem krótkowidztwem, a z samolubstwem przewrotnej polityki, manifestowała swe uznanie dla pokojowych dążności monarchy… Podczas, gdy od Piotra I nie było na tronie rosyjskim cesarza, któryby tyle i równie krwawych wojen prowadził… I to wojen z bezbronnymi!
Aleksander III bał się tylko rozprawy z uzbrojonym przeciwnikiem, bał się, bo instynktownie postrzegał, że wróg wewnętrzny podałby zewnętrznemu rękę.
Lecz domowe wojny Aleksandra III były nie mniej straszne, nie mniej klęskowe od wojen prusko-francuskiej i rosyjsko-tureckiej… Bo jeżeli liczba stu tysięcy