żywotnych i taż sama statystyka notuje poczciwie, że taki a taki był skazanym administracyjnie (bez sądu) na pięć lub trzy lata fortecy… i tego samego więźnia po trzynastu latach więzienia wysyła na zakończenie do katorgi…
A przecież forteca szliselburska to ledwie ciasny i niepakowny przytułek, wobec kazamat i lochów więziennych, które bogobojny twórca pokoju miał już nie dla spiskowców, rewolucjonistów czy poprostu królobójców, ale dla tych, którzy potęgę państwa rosyjskiego łączyli z pełnią cywilizacji.
Aleksander III umarł, — umarł, może budząc żal serdeczny w sercach Czerewinów, Orżewskich, Klinbergów, von Wahlów, Hurków, Pobiedonoscewych i tym podobnych figur, skrajanych na wytworniejszą modłę siepaczów Iwana Groźnego, — ale śród poddanych tyle uczuć wdzięczności zostawiając, ile nadziei pokładano w następcy tronu…
Cesarz Mikołaj II miał lat dwadzieścia pięć, miał więc lata Aleksandra I, miał młodość, miał przed sobą nieuprzedzone, niezniechęcone dla siebie miljony, miał zaparte oddechy poddanych, miał wokół bijące przychylnością serca…
— Tzar est mort! Vive le tzar!
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/343
Ta strona została uwierzytelniona.