Mikołaj II zgadzał się, zgadzał z każdym prądem, z każdym kierunkiem — a co mimowolna humorystyka urzędowej depeszy o patrjarchalnem życiu samowładcy zsumowała w wiadomości:
„Najjaśniejszy pan raczył w dniu dzisiejszym zabawiać się z wysokourodzonemi dziećmi w ciuciubabkę“.
Mirski atoli przy swojej pojednawczej polityce od przyrzeczeń chciał przejść do czynów zdeklarowanych…
Wielcy książęta zadrżeli ze zgrozy i ruszyli na ratunek samodzierżawia… Dźwignięto schorowanego i zeschniętego ze starości Pobiedonoscewa, do monarchy pospieszyła Marja Teodorówna, a gdy cesarz jeszcze się chwiał, zaalarmowano księcia Sergjusza.
I Sergjusz zjechał z Moskwy i zjechał w towarzystwie dwóch wypróbowanych ludzi, ludzi, którzy całe lata umieli w żelaznym uścisku pięści utrzymać Moskwę, którzy od lat potrafili strzedz od zamachów osobę stryja cesarskiego.
Ludźmi tymi byli Bułygin i Trepów, syn znanego żandarma z czasów Aleksandra II, syn tego, do którego strzelała Wiara Zasulicz, a któremu mniej usposobieni rewolucyjnie poprzestawali na wymierzaniu policzków.
I Sergjusz, o ile w Bułyginie mógł podejrzewać ambitnego akrobatę, zdolnego do najtrudniejszych łamańców, to już z Trepowa mógł być dumnym, boć to krew z krwi, kość z kości, figura, rywalizująca z zasługami Murawiewa-wieszatiela…
Przybycie Sergjusza do Petersburga zeszło się z wypadkiem podczas Jordanu (dnia 19 stycznia 1905 r.). Salwa wiwatowa artylerji gradem ołowiu obsypała orszak cesarski nad Newą i dosięgnęła jednej z sal Zimowego Dworca.
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/372
Ta strona została uwierzytelniona.