Cesarz był rozczulonym, miał niezawodnie łzy w oczach i, ściskając ręce deputatów, rzekł:
— Nasza wola cesarska, aby zwołać przedstawicieli ludu jest niewzruszoną!
Deputaci rozpromienieli — aliści, nim progi pałacowe opuścili, otrzymali urzędowy tekst odpowiedzi monarchy, która, ku ich zdumieniu, brzmiała tylko…
— Nasza wola cesarska… jest niewzruszoną!
Środkowych słów brakło! Może wykreślił je Trepow, a może tylko cesarz „grał dalej w ciuciubabkę“…
Ba i czy mimo wiedzy czy ze świadomością, lecz grał podobno. Więc gdy, naprzykład, chcąc czemś uspokoić umysły rzucił pompatyczny manifest o tolerancji religijnej i usunął nareszcie Pobiedonoscewa, już nazajutrz opracowanie rozmiarów tolerancji religijnej powierzył takiemu zajadłemu despocie, zbogaconemu na budowaniu cerkwi, jak Ignatiew!…
Lecz pogrom pod Czuszimą i zdemoralizowanie armji pod Liniewiczem i bunty resztek floty w Kronsztadzie i Sewastopolu i brak pieniędzy i pożar rebelij, szerzących się w całem państwie, musiał pchnąć samowładztwo do Portsmuth…
I w Portsmuthie wypłynął na widownię Witte, znany minister Aleksandra III, typowy czynownik-reakcjonista, typowy pan z czasów „Twórcy pokoju“… bo „wolnodumiec“ z knutem w ręku, bo zresztą pan, spasiony na dostawach, a o tyle gorszy od Trepowa, że zawsze obłudny i przewrotny.
Stany Zjednoczone aż zawyły z uciechy na widok takiego dostojnika, yankeski aż biły się o skrawek
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/380
Ta strona została uwierzytelniona.