tenburgów, Glucksburgów, Koburgów, Edimburgów i wogóle całej swej niemieckiej rodziny.
Z Niemców sam pochodził, był przecież rezultatem kolejnych rodów, dokonanych łaskawie przez siedm z rzędu Niemek. Niemcami się lubił otaczać, Niemców, tych rzekomo zrusyfikowanych, uważał za ozdoby tronu, a nawet lubił i wyprowadzał na dygnitarzy takie typy, jak słynny szambelan i potentat, hrabia „Henrikoff“, który na złość… wcale po rosyjsku nie mówił i nie chciał mówić, aż do śmierci podobno.
Niemniej Mikołaj II strzegł aljansu francusko-rosyjskiego, strzegł go raczej na przekorę, na uszanowanie zawsze „testamentu“ carów rosyjskich, uważających Austrję za groźnego przeciwnika, jako współzawodniczkę na gruncie polityki słowiańskiej i jako przeszkodę do zawładnięcia Konstantynopolem, tym od Boga najwidoczniej wskazanym Rosji portem na „ciepłem“ morzu.
Mikołaj przytem sam bardzo gorąco wyznawał słowianofilstwo, potrzebę złączenia wszystkich Słowian pod jednem berłem, a za najpewniejszą drogę do tego zjednoczenia uważał rusyfikację Polaków, Białorusinów i Ukraińców, bo to również należało zapewne do jednego z testamentów, których car Mikołaj II uważał się za wykonawcę.
Po Trzeciej Dumie, nadeszła Czwarta Duma (28 listopada 1912 roku), nieodrodna następczyni Trzeciej, niewiele odbiegająca od swej poprzedniczki pod względem sił partyjnych. Natomiast tem inna, że działająca początkowo pod wpływem wzrastającego znów w państwie niezadowolenia, a więc przymuszona do objawiania swego niehumoru.
Te kwasy członków Dumy uspokoiły się niebawem. Duma Czwarta podniosła wysoko sztandar racji stanu
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/405
Ta strona została uwierzytelniona.