cierano chmarami do linji bojowej. Szyto mundury, składkowano i wyglądano upragnionego zwycięstwa. Przystąpienie Stanów Zjednoczonych do Wielkiej Wojny po stronie aljantów było bodźcem niesłychanym. Byle tylko teraz wytrwać, byle podołać jeszcze kilka miesięcy.
Główna kwatera austro-niemiecka była zawiedzioną.
Wybuch rewolucji rosyjskiej napełnił ją wiarą, napełnił otuchą. Austro-Niemcy kalkulowali, że na wschodniej ich granicy nareszcie wojna się skończyła. Rozprzężenie w armji rosyjskiej, nieład, niedostatek wydawały się Austro-Niemcom niezawodnymi sprzymierzeńcami. Wszystko zdawało się zapowiadać zwycięstwo nad Rosją, zaniechanie wojny przez Rosję.
Gdy niespodziewanie te zrewolucjonizowane masy wojska rosyjskiego zaczęły się znów zwierać a nawet wykonywać pojedyńcze ataki i kusić się o wyłom w austro-niemieckim froncie.
Austro-niemiecki sztab uląkł się tej zmiany. Rosja Kiereńskiego sromała się oddzielnego pokoju. Rewolucja w Rosji albo słabła, albo zabrakło jej odpowiednich sił… O te siły Austro-Niemcy postanowili się postarać… skoro nie skutkowały ani odezwy do żołnierzy, ani destrukcja szpiegowska, ani partja wczorajszej carycy, ani miljony tajnych funduszy.
Austro-Niemcy mieli pod ręką ludzi „odpowiednich“.
Oto władze niemieckie sprowadziły do Niemiec ze Szwajcarji znanego agitatora-anarchistę, niejakiego Uljanowa, razem z kilku jego kolegami. Z największym „szacunkiem“ przewiozły pana Uljanowa w zamkniętym i opieczętowanym wagonie przez całe Niemcy i „odstawiły“, dobrze „zaopatrzonego“ do Sztokholmu,
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/431
Ta strona została uwierzytelniona.