sielskim. Było to, jak powiedzieliśmy, „pyszne“ więzienie, cesarskie więzienie, pełne początkowego sentymentu, należnego szacunku, czułostkowości.
Zdetronizowany cesarz przyjął teraz miano „pułkownika Romanowa“, zachował jedynie rangę wojskową nadaną mu niegdyś przez ojca. Wdział na się uniform polowy i za całą jego ozdobę, zachował krzyż Św. Jerzego, najwyższe odznaczenie rosyjskie za męstwo na polu bitwy…
Pierwsze tygodnie więzienia miał Mikołaj II i jego najbliższa rodzina bardzo znośne. Pułkownik Romanow i pani „pułkownikowa“ mieli zadość służby, mieli nawet „towarzystwo“ kilku osób ze świty, mieli do dyspozycji piękny park i piękny salon.
Rząd księcia Lwowa zachowywał się bardzo powściągliwie. Pułkownik Romanow zdawał się nie wierzyć, aby się „historja powtórzyła“, aby miał przejmować się cieniami Ludwika XVI i Marji Antoniny. Mieszkał sobie tymczasem razem z żoną i dziećmi i spodziewał jakiegoś modus vivendi, może jakowejś listy cywilnej, może wczasów spokojnych nad brzegami Morza Śródziemnego.
Tego samego przekonania zdawali się nabierać inni członkowie cesarskiej rodziny, rozproszeni po swych siedzibach i pałacach wielcy książęta. Strzeżono ich pilnie, ograniczono w wydatkach, nie pozwalano na „przenoszenie się“ z miejsca na miejsce, — ale uczyniono tak może i z troskliwości. Bądź co bądź rewolucja jeszcze się nie uspokoiła, bezpieczniej więc pod strażą niż bez straży.
Byli wprawdzie i tacy wielcy książęta, jak dwaj synowie sławetnego Włodzimierza, Borys i Cyryl, którzy umieli skorzystać z pierwszej sposobności i umknąć.
Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/436
Ta strona została uwierzytelniona.