Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/100

Ta strona została przepisana.

Druga jest mała i od natury upośledzona.
— Zakryj koszyk chustką, Helenko, mówi wyższa, bo ciastka, które niesiesz, naciągną za nadto wilgotnego powietrza, a znowu cię ciotka Furschowa obije!
— Pomóż mi Małgosiu, bo koszyk na mnie za ciężki, a do tego jeszcze i palec mię boli!
Małgosia, starsza, która już pozbyła się licznych bukietów i apelsyn, jakie miała na sprzedaż, postawiła swój koszyk na kamiennych schodkach najbliższego domu, i częścią nędznéj chusteczki, którą Helenka miała na szyi, nakryła jéj koszyk.
— Zimno mi, Małgosiu! jęczała mała.
— Dajże mi koszyk, poniosę go sama, otul się chusteczką i chodź!
— O jak ty jesteś dobra, moja Małgosiu! Gdybyśmy były ciebie nie miały, jeszcze bardziej marzłybyśby i głodniały! Patrz, oto tam idą Fritz i ten duży Antoni, zawołajmy ich?
— Nie, Helenko, Antoni jest złośliwy i niedobry!
— O! on ma dużo pieniędzy, poważnie poszepnęła mała; czy wiesz co mi wczoraj Fritz o nim opowiadał? Zawczoraj przed cyrkiem ukradł on jakiemuś panu złoty zegarek, a téj zręczności nauczył się od pana Furscha!
— Nie mów tego tak głośno do nikogo, Helenko, bo inaczéj zamkną cię na trzy dni i noce do ciupy!
— O ta ciupa! ze drżeniem zawołała mała: tam pełno robaków i szczurów — o mało nie umarłam, kiedy niedawno zamknięto mnie tam, za to, że pozwoliłam sobie wykraść ciastka z koszyka!
— Wiem ja o tém, od płaczu i krzyku takeś ochrypła, że przez cały dzień nic mówić nie mogłaś! Czy miewasz jeszcze boleści, Helenko?
— Często tu! narzekała mała, gdy jéj to przypominano, i wskazała wychudłą pierś, na którą naciągnęła cienką, nędzną chusteczkę.
— Dzisiaj i jutro wieczorem wetknę ci większy kawałek chleba niż innym! Niech sobie Antoni i Fritz