Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1005

Ta strona została przepisana.

oraz drugiego młodszego, gdy wyprawiali sobie dziką orgię z dziewczętami złego życia, a gdy dwaj niespodzianie napadnięci nie chcieli się wylegitymować, zabrano ich gwałtem do więzienia Mazas.
Tam rzeczywiście okazało się, że Furscha i Edwarda nie znaleziono, lecz za to schwytano dwóch innych złoczyńców, których zatrzymano w więzieniu.
Po bardzo długich poszukiwaniach i szpiegowaniach wykrył Lucyan Avantier, że w klasztorze przy ulicy św. Antoniego, leżącym w dosyć osławionym cyrkule, często tajemnie przebywają dwaj ludzie, którzy, jak opowiadała żona robotnika, która Lucyana na ten ślad naprowadziła, zapewne nie chodzą prostą drogą, bo często przychodzą późnemi wieczorami, a nawet i w nocy.
Liczne tego rodzaju wiadomości i domysły już wprawdzie nieraz omyliły młodego Francuza, ale niestrudzony chciał pójść za tym śladem.
Kazał sobie opisać dwóch podejrzanych odwiedzaczy klasztoru, i powziął nadzieję, że teraz nakoniec pójdzie należytą drogą. Opis zgadzał się prawie zupełnie z opisem nadesłanym z galer.
Fursch miał być podstarzały, niewielkiego wzrostu człowiek, o siwiejących włosach i brodzie, przeszywającym, niespokojnym wzroku, wprawnie mówiący po francuzku i po niemiecku.
Edward — przezwany Rudy Dzik — miał być młodszy, chudszy, ale na pozór niebezpieczniejszy, aniżeli jego wspólnik.
Od dawna nie nosił brody, włosy na wzór paryzkich elegantów miał porządnie na głowie uczesane, i uderzająco długie, dobrze utrzymane paznogcie.
Dwaj zbrodniarze — twierdziła nadto żona robotnika — zawsze byli najwytworniéj ubrani i niczém nie zdradzali swojego niebezpieczeństwa, tylko późnemi i bojaźliwemi odwiedzinami w samym przez się złowrogim klasztorze, w którym według wieści ludu działo się niewiele dobrego.