Mimo podstarzałości, był jednak zarówno silny jak odważny.
Lecz zaszła okoliczność, która plan jego zmieniła.
Wieczorem po przeprowadzeniu do więzienia la Roquête, na korytarzu wiodącym do jego celi, dała się słyszeć rozmowa, a jeden jéj głos wydał mu się znajomym.
Fursch roześmiał się sarkastycznie i złośliwie.
Wszyscy protektorowie, których w zeznaniach swoich oszczędził, okazali się wdzięcznymi. Baron von Schlewe, którego mógł mocno skompromitować, a nie uczynił tego, boby sobie tém wcale nie pomógł, widocznie nie zapomniał o nim i przybył go pocieszyć.
Klucze zaszeleściły we drzwiach więziennéj celi, które się wnet otworzyły.
Dozorca stał w głębi korytarza — we drzwiach obok pana naczelnego inspektora ukazał się baron von Schlewe, którego głos Fursch poznał.
Dobry, pobożny, litościwy pan przybył do więzienia — szukał złoczyńcy Furscha.
Rzeczywiście była to ofiara, o jakiéj pomyśleć mogą tylko ludzie równie pobożni i miłosierni jak ów szlachetny baron von Schlewe.
Naczelny inspektor ukłonił się bardzo uprzejmie, i wyjątkowym sposobem pozostawił barona von Schlewe w celi skazanego na śmierć, dla którego już kat paryzki zamierzał czynić swoje przygotowania i kazał szlifować topór.
Mógł był oszczędzić tego trudu.
Chociaż tę ofiarę uważał za równie pewną jak wszystkie poprzedzające, skoro siedziały w złowrogim, wielkim domu na placu, de la Roquête. Fursch jednak stanowił wyjątek.
Powitał barona prawdziwie po kawalersku, za to, że nie wahał się odwiedzić go.
— Przebacz mi pan, rzekł z uśmiechem, że. nie jestem nawet w stanie podać panu krzesła, panie baro-
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1012
Ta strona została przepisana.