nie. Paryż nazywają siedzibą cywilizacji, ale jeszcze daleki od tego.
Von Schlewe również uśmiechnął się — humor tego kandydata śmierci podobał mu się.
— Daj temu wszystkiemu pokój, kochany Furschu — możemy stojąc rozmawiać! Bardzo mi boleśnie, że cię tu znajduję, bo uważam cię za niewinnego!
— Wolno panu, panie baronie; dowody są słabe, bo wiadomo, że zmarli milczą!
— Boli mnie to, że grożą twojéj szyi, cicho mówił; daléj von Schlewe, przystąpiwszy nieco bliżéj; byłeś zawsze człowiekiem, na którego można było rachować!
— I dzisiaj jeszcze jestem taki sam, panie baronie; ręczę za to słowem.
— Niestety! podczas mojéj nieobecności — bo jeździłem za interesami do hiszpańskiego klasztoru w Burgosie, sprawa twoja się zawikłała?
— Zdaje mi się, że trochę za nadto!
— Niestety, powtarzam — lecz spodziewam się, że nie ma jeszcze nic spóźnionego!
— Ratunek, drogi baronie, nigdy nie jest za późny, jeżeli nie leżymy jeszcze na gilotynie!
Baron chrząknął — powiedziane przez Furscha „my,“ połechtało go po szyi.
— Wielu osobom dałeś dowody uczciwości, powiedział von Schlewe, i te osoby chcą cię koniecznie uratować.
— Właśnie też wielki już czas po temu!
— Widać, że znasz swoje położenie?
— O to właśnie zawsze się starałem — nic przed sobą nie ukrywam!
— A więc te osoby uczynią coś dla ciebie, jeżeli liczyć mogą na twoją wdzięczność i dalsze milczenie, mój kochany Fursch! poszepnął von Schlewe.
— Te osoby doczekają się czegoś, drogi baronie, jeżeli opuszczę ten dom straszliwy!
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1013
Ta strona została przepisana.