— Rozumiem drogi baronie! Oświadcz pan szanownéj hrabinie, że tym razem przekonam ją o mojéj wdzięczności bardziéj niż kiedykolwiek, i że w pałacu przy ulicy Rivoli w przeciągu trzech dni znajdować się będzie trup, przy którym klęczeć będzie upokorzony książę!
— Bardzo dobrze, kochany Furschu — i wtedy niewątpliwie z Hawru odpłyniesz do Ameryki?
— Zgadujesz pan moje, myśli baronie! Jednak nie z Hawru, bo to za bardzo zwyczajne — obiorę inną, lepszą drogę!
— Jak ci się podoba! poszepnął von Schlewe: umowa zawarta! Trzymaj się pana naczelnego inspektora w la Roquête; teraz śpieszę do niego, od niego dowiesz się co daléj nastąpi.
— Tysiączne dzięki!
— Nie śpij Furschu, abyś i przez sen nie wydał naszéj rozmowy — a — za trzy dni trup w pałacu przy ulicy Rivoli!
— Jak przyrzekłem, drogi baronie!
— Niech cię święci mają w swojéj opiece! kończąc rozmowę głośno rzekł von Schlewe, bo znowu zabrzęczały klucze w zamku.
Czas rozmowy upłynął.
Sam pan d’Epervier otworzył drzwi — łaska to niesłychana! Ale aby rąk sobie nie powalał, włożył na nie rękawiczki.
Baron wyszedł naprzeciwko niemu.
Pan naczelny inspektor pozostawił dozorcy zamknięcie znowu drzwi, gdy von Schlewe, podchodząc ku niemu, wyszedł z celi.
Dwaj panowie rozmawiając o chłodnéj jesieni i o ostatnich wyścigach, przebyli korytarz i zbliżyli się do leżących na jego końcu pokojów, które otwierały widok na plac de la Roquête.
Były to bardzo eleganckie i wygodnie urządzone pokoje pana d’Epervier.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1015
Ta strona została przepisana.