Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1017

Ta strona została przepisana.

— Z radością, odpowiedział von Schlewe, lekko dotykając kieliszka pana naczelnego inspektora i kosztując madery; ten zaś, myśląc o pięknéj kobiecie, cały kieliszek wypróżnił. Powód mojéj tu bytności ma niejaką wspólność z temi tajemnicami! zawołał von Schlewe w ciągu rozmowy, aby zaciekawić pana d’Epervier.
— Ma wspólność z temi tajemnicami? powtórzył wielki inspektor: ów skazany na śmierć...
— Z którym za łaską pańską rozmówić się mogłem, potwierdził von Schlewe.
— Ów Fursch byłżeby z najpiękniejszą, najdostojniejszą kobietą...?
— Tajemnie połączony! dopełnił von Schlewe. Nie pytaj mnie o to, kochany panie d’Epervier, są to właśnie tajemnice! Hrabina odda wszystko, jeżeli zdoła sprawić, że wyrok nie przyjdzie do skutku.
— Jestem nadzwyczaj zdziwiony! Ale, o Boże, takie nieszczęsne stosunki rodzinne trafiają się wszędzie! Przypomnij pan sobie tylko margrabiego de Chartres, którego brat skazany został na dożywotnie wygnanie do Kajenny; przypomnij pan sobie syna księcia de Montebello, który umknął do Australii...
— Udało mu się uciec! o to też i tu idzie! powiedział von Schlewe, korzystając z przytoczonego przez inspektora przykładu.
— Uniknął hańby!
— Za to książę winien dzięki Stwórcy i miłosierdziu urzędnika, który mu ucieczkę ułatwił.
— Przed pięciu, sześciu laty zdarzały się takie wypadki.
— Pan mniemasz, panie Epervier, że dzisiaj już się to zrobić nie da? znacząco zapytał von Schlewe.
— Cesarstwo mocno to utrudniło, szanowny baronie, nieskończenie utrudniło!
— Smutną tedy odpowiedź przyniosę hrabinie! powstając odrzekł von Schlewe ze źle ukrytém nieukontentowaniem.