Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1018

Ta strona została przepisana.

— O, zacny panie baronie, racz oświadczyć najpiękniejszéj kobiecie, że ginę z uległości i posłuszeństwa dla niéj! gorliwie zapewniał naczelny inspektor.
Von Schlewe szyderczo się uśmiechnął — jego blada, pomarszczona twarz miała do tego rysu szczególny talent — w minie jego mieściły się zarazem duma, cierpkość i szatański uśmiech.
— Hrabina Leona Ponińska zwykła czcze słowa brać za to czém są rzeczywiście — zwykła nie słuchać ich, a tylko za czyny łaską wynagradzać!
Pierwszy inspektor w la Roquête widocznie dobrze zrozumiał ostatnie słowa Schlewego.
Przez chwilę namyślał się, a siwe oczy barona mierzyły go.
Nagle Epervier ujął rękę Schlewego.
— Powiedz mi pan zatém otwarcie, co mogę uczynić dla pięknej hrabiny, która mnie snu pozbawia — która mi się tak powabnie w moich marzeniach ukazuje! powiedział porywczo i namiętnie.
— Mów pan ciszéj, panie d’Epervier! upomniał von Schlewe: sądzę, że traktujemy o rzeczach...
— Które gardłem przypłacić mogę! Masz pan słuszność, panie baronie; mimo to — powiedz mi pan otwarcie, czego żąda hrabina Ponińska?
— Między nami mówiąc, panie d’Epervier, rzecz to drażliwa! Ale przewiduję, że dla pana będzie łatwa. Hrabinie to sprawi wielką przyjemność, szepnął von Schlewe naczelnemu inspektorowi, biorąc go pod rękę i powoli przechadzając się z nim po pokoju: jeżeli więzień z la Roquête uniknie bolesnéj sceny, którą po téj i następnéj nocy ma odegrać!
Epervier pokazał wielkie urzędowe pismo, leżące na bocznym stole.
Było to polecenie wydania katowi skazanego na śmierć po upływie dwóch dni.
— Ja dla niego muszę się także więzić, panie baronie — pan wiesz co to znaczy!