Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1043

Ta strona została przepisana.

Dekoracye ogrodowego salonu, łudząco naśladowane, miały być urządzone na dole sceny znanego nam wielkiego salonu.
Przygotowanie do tego już były porobione.
Hrabina obiecywała niezmierne powodzenie temu obrazowi grzechu, i aby być tego pewną, chciała dać z saméj siebie swoim śmiałym wdziękom wzór marmurowéj damie, mającéj przedstawiać Zuzannę.
Leona kosztowną, jedwabną, złotem tkaną chustką okryła wierzchnią część ciemnych włosów i takową przytwierdziła złotą zapinką — końce chustki spadały z boku — pod niemi kłębiły się po obnażonych plecach bujne włosy.
Odrzuciła białe okrycie, w którém weszła — spadało ono z jéj ramienia w naturalnych, ale malowniczych fałdach, aż do marmurowego brzegu rezerwuaru, obok którego siedziała hrabina, trzymając jedną nogę tuż pod wodą, właśnie jakby zamierzała, zrzucić z siebie odzież i wstąpić w wodę, którą poruszały tryskające z lwiej paszczy strumienie.
Pełne łono i bujna postać Leony, ubranéj w białe trykoty, łudząco naśladujące marmur, podobne były do żywego posągu — cudne ramię przecudnych kształtów wyciągnęła ku wodzie z lwa wytryskującéj, i zmaczała w niéj rękę.
Obraz, który się przedstawił patrzącemu przez okno w niszy, wyglądał jak starożytna marmurowa gruppa, wystawiona w parku. Wspaniała, prawie ogromna, a jeddnak tak harmonijnie piękna postać Leony obchodziła swój tryumf, bo w takiém położeniu przewyższała wszelkie arcydzieła sztuki.
Ciemne rozpuszczone włosy, świecące oczy i purpurowe usta, nadały marmurowéj postaci jakieś zagadkowe, cudowne życie, które przemożnie na widza działać musiało.