Ta strona została przepisana.
Była godzina jedenasta, gdy dwaj panowie wsiedli do powozów oczekujących przy portyku, a po krótkiém uprzejmém pożegnaniu, bo blizko nich stała służba, rozjechali się.
Pan d’Epervier wrócił do swojego mieszkania w la Roquête, pan baron do swojego hotelu.
Bardzo nalegająco zapytał kamerdynera, czy w czasie jego nieobecności nikt o niego nie dowiadywał się lub czy mu czego nie oddano?
W hotelu nie było nikogo.
Schlewego zaniepokoiła nieco ta wiadomość. Czekał długo po północy — nadaremnie.
Dręczony niespokojnością, nie otrzymał wiadomości, któréj bezsenny oczekiwał.
KONIEC TOMU TRZECIEGO.