działo, gdyby litościwy, dobroduszny baron nie podał ci pomocnéj ręki?
Sądzę, że byłoby ci trochę przykro! Z rzeczą, którą wynalazł ten przyjaciel ludzkości doktór Guillotin, i sam na niéj odbył próbę, nie ma co żartować! Jutro rano w pół godziny po siódméj, wstąpiłbyś mimowolnie do wieczności, z któréj nikt nie wraca! Mógłbyś w nią zajrzeć — bo zdaje mi się, że patrzy w nią ten kto swoją głowę wtyka w skrzynkę gilotyny! Wprawdzie przeżyłeś już zaszczytnie pięćdziesiąt kilka lat — wiele nie jest w żadnym razie — mimo to zawsze niemiło jest umierać gwałtownie! Rzeczywiście nie miałem nigdy zamiaru dopuszczenia się takiego gwałtu. Teraz, my ludzie jesteśmy wszyscy mniéj więcéj samoluby: co się drugiemu czyni, to nie zawsze człowiek gotów jest uczynić sam dla siebie!
Jak to niejeden cieszyć się musi, że już jedną nogą na rusztowaniu stoję! Musi takich być wielu, tak sądzę! A najprzód książę de Monte-Vero — cieszy się słusznie, jeżeli się cieszy, i nie mam tego za złe! Jeżeli się ztąd wydostanę, przedewszystkiém skręcę kark włóczącemu się po nocy chłopcu, jego ulubieńcowi, który zdradził pożar! Potém cieszą się władze, że się pozbywają człowieka, którego traktowały pracą i pisaniem — znam to — Furach był kancelistą! — ha, ha, ha, — to mi słodki chleb! Na prawdę, nic dziwnego, skoro urzędnicy albo mrą z głodu, albo kradną! Za piętnaście talarów miesięcznéj płacy wyżywić rodzinę, to sztuka! Ubocznie zarabiać im niewolno, bez osobnego zezwolenia władz — ale głodnymi być wolno!
Wreszcie ze śmierci mojej cieszy się także głównie mistrz kat!
Temu człowiekowi nie mam tego za złe: on do takiego rzemiosła przeznaczony!
Gril, dozorca, może się również cieszyć, że się mnie pozbędzie; prawdę mówiąc nic mi złego nie robi, a kto wie, czyby z dzisiejszym wieczorem nie zagasło dla niego światło życia, gdyby nie był nadszedł baron!
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1059
Ta strona została przepisana.