Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/106

Ta strona została przepisana.

znowu szanowna „ciocia,“ która zamknęła Helenkę w ciupie, to jest w dole wykopanym w ziemi po za domem.
— Jutro nie wyjdziesz przed wieczorem na miasto, już dorosłaś; masz znośną, postać i ładną twarz, mówiła pani Furschowa, a zatém wyjdziesz zemną.
Małgorzata nic nie odpowiedziała, jednak uczuła głęboki, wewnętrzny wstyd słysząc te słowa wszystko znającéj, ze wszystkiego korzystającéj Furschowéj, która za nadejściem nocy zwykle wychodziła z domu. Niektórzy mniemali, że wtedy odwiedzała męża, który nie śmiał się pokazywać; inni zaś utrzymywali, że odwiedzała najnędzniejsze sale tańca na przedmieściach i tam zawiązywała znajomości.
To stwierdzało się niejako, bo i teraz przy pomocy Małgorzaty, elegancko ufryzowała włosy, bezbarwne policzki nieco różem wytarła, pofarbowała brakujące brwi i nakoniec wyszła owinięta ciemną chustką.
Małgorzata musiała zamknąć za nią drzwi, aby je znowu nad rankiem otworzyć, gdy wróci do domu.
Furschowa zagasiła lampę i zamknęła — szafę i komodę starannie zabezpieczyła, a przedewszystkiém pieniądze w pewném miejscu ukryła, — a prócz tego mogła się spuścić na Małgorzatę, która lekko spała, a nie zrobiła nigdy nic takiego coby na karę zasługiwało.
Noc już zapadła, a jeszcze słychać było kroki oddalającej się pani Furschowéj, która odeszła dzisiaj z myślą, że odtąd nie będzi zmuszona powracać sama. Wiedziała dobrze, iż Małgorzata stanie się dla niéj kopalnią złota, jeżeli potrafi utrzymać ją w ręku, i oto dla czego postanowiła więcéj się o nią troszczyć! Gdy przeszło przez lat czternaście nikt się o nią nie dowiadywał, była więc spokojna, sądząc, że bez przeszkody będzie mogła osięgać korzyści z tego pięknego stworzenia, czego teraz zbyt gorąco pragnęła! Doprowadzone do tego ślizkiego stopnia dziewczęta, dość często w chytry sposób jéj się wymykały; z Małgorzatą więc, która wszystkie