Milutka dziewczynka wyjęta z małego, ładnego woreczka, który przy sobie nosiła, jakiś pieniądz i podała go staréj cygance.
— O, dobra pani, bardzo dobra pani! zawołała uradowana cyganka, i nim Józefina zapobiedz temu mogła, pocałowała ją w rękę — piękna córka! Stara Zinna chce podziękować dobréj pani!
I wyciągnęła chudą, brudną rękę tak daleko przez kratę, że się pokazało jéj chude ramię, na którém można było policzyć każdą żyłę, każde ścięgno.
Widząc to Małgorzata ulitowała się nad starą cyganką i podała jéj swoją rękę.
— Stara Zinna nie ma domu — nie ma żadnego dziecka — stara Zinna jest bardzo uboga i nieszczęśliwa! wołała cyganka mocno trzymając rękę Małgorzaty w swojéj dłoni.
— Pozwól biednéj kobiecie, aby ci co powiedziała o przyszłości! z dziecinną niewinnością prosiła Józefina.
— Małgorzata uśmiechnęła się na tak naturalne życzenie dziecka.
— Lewa ręka, dobra pani — lewa ręka! z zapałem wołała teraz stara cyganka, i wskazywała na nią, nie prędzéj puszczając prawą, aż po zamienieniu jéj na pożądaną.
Zaciekawiona Józefina przystąpiła tuż do kraty — twarz staréj Zinny tak szczególnie wyglądała, że się jéj długo z podziwieniem przyglądała.
Była ona mała i jakby żółtym pargaminem obciągnięta. Nos miała tak wielki, chudy i garbaty, że jego koniec prawie stykał się z brodą, gdy bezzębna gęba prawie całkiem zapadła. Głębokie, brudne zmarszczki poorały jéj twarz, a małe oczka chytrze błyszczały. Widać było jéj chudą szyję, gdy kapę pod brodą rozpuściła.
W zagłębieniach téj napiętnowanéj twarzy wypisany był niedostatek, i przygody, zapełniające przeszłość cyganki.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1077
Ta strona została przepisana.