Głęboka wszędzie cisza — migające się niepewne światło — myśl o spalonéj Urszuli, którą w duchu widział jeszcze leżącą przed sobą na zwęglonéj podłodze — wszystko to mimowolnie sprawiło, że lekko drżał i był nieswój.
Może i chłodna noc była tego przyczyną, tudzież okoliczność, że Marcin zawsze o tym czasie w swoim pokoju w domu służących mocno spał i dzielnie chrapał.
Położył więc nabity rewolwer obok świecy na rzeźbionym stole i postanowił przechadzać się po pokoju.
Na dworze huczała burza. Gałęzie drzew szumiały i trzeszczały, a wiatr gwizdał przez wszystkie szczeliny i dziurki od klucza.
— Hucz sobie, mruczał dzielny sternik „Germanii“ nie wypędzisz mnie ztąd — chociażby na prawdę ukazała się stara Uurszula, Marcin ztąd nie odejdzie! Cóż może mieć do mnie ta stara osoba? Zapytam jéj jak najspokojniéj, czego ludziom przeszkadza? i chętnie wyświadczę jéj usługę, aby spokojnie spoczywać mogła! Oho! przerwał sobie rozmowę, zatrzymując się nagle w swoim pochodzie przez pokój: otoż znowu, coś jeszcze wyraźniéj brzękło jakby pieniądze — co to znaczy? To nie mogą być srebrne sprzęty — trzeba tego dojść!
I sternik wrócił znowu na miejsce pokoju, w któróm pierwéj i teraz znowu posłyszał brzęk — stąpił mocniéj — a teraz i brzęk rozległ się głośniéj.
— To jednak mimo wszystkiego musi się dziać tam na stole! mruknął Marcin i znowę próbował tupnąć z tym samym pomyślnym skutkiem.
Niech pioruny trzasną! Czy tu jest gdzie jaki skarb schowany? To trochę dziwne — na stole albo w stole nikt podobnych rzeczy nie chowa — stara Urszula nie miała też żadnych skarbów!
Takie robiąc uwagi Marcin zbliżył się do starego, rzeźbionego stołu, na którym stała świeca i leżał rewolwer.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1087
Ta strona została przepisana.