widzieć i słyszeć, nie było ani śladu, prócz jéj testamentu, który Marcin znalazł przypadkiem.
Gdy już było widno, wyszedł z pokoju, aby się przekonać czy i zewnątrz wszystko w porządku.
Poszedł do mieszkania domowników, do stajeń, a chociaż książę nieobecny, wszędzie panowała wesoła ochota do pracy i niewymuszona czynność, tak błogo w porównaniu z poddaństwem i niewolnictwem — wszędzie, gdzie przebywał duch Eberharda, gdzie panowała jego wielkość, istniała tylko swobodna, szlachetna, podnosząca człowieka praca.
Gdy Marcin ujrzał Małgorzatę w oknie, udał się do pokoju Urszuli, zabrał jéj testament i zaniósł łaskawéj córce pana Eberharda.
Wyszedł, a Małgorzata czytała zapis staréj duenny.
Przy każdym wierszu oddech jéj stawał się coraz krótszy, serce się coraz bardziéj ściskało — oczy przebiegały po stronicach — z gorączkowém wzruszeniem młoda matka przyjmowała w siebie każde słowo — a gdy przyszła do miejsca, w którém była mowa o podrzutku, którego Samuel Bartels, w pośród zimowéj nocy zabrał na brzegu parku, Małgorzata pokonana łaską Boga, zawołała:
— To on — to moje dziecię — moje porzucone dziecię, którego z boleścią szukałam, a teraz dopiero znajduję! Janek to twój brat Józefino! O, gdyby tylko Matka Boża pozwoliła, aby wkrótce z wujem powrócił! Janek jest moim synem — a twoim bratem!
I zachwycona tém odkryciem, przytuliła Józefinę do serca, które gwałtownie biło.
Janek był to utracony syn — Janek porzucony, którego szukała i po całych nocach opłakiwała — był tak blizko, a ona się tego nie domyślała — był ulubieńcem Eberharda, a nikt nie wiedział, że to syn Małgorzaty.
Józefina była z razu poważna i cicha — potém zaś śmiała się i skakała po pokoju wołając:
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1096
Ta strona została przepisana.