Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1102

Ta strona została przepisana.

poznając w pianą okrytym jeźdźcu młodego hiszpańskiego oficera.
— Proszę zameldować mnie księżniczce Małgorzacie, rozkazał przybyły. Stoicie zdziwieni, a bez wątpienia jesteście Marcin, o którym mi wspominał książę?
Po sterniku Marcinie gdy usłyszał te słowa, mimowolnie przebiegło zimno.
— Ja to jestem dostojny panie — czy się co stało? spytał Marcin półgłosem i otworzył wejście. O tak późnéj godzinie...
— Czy księżniczka jest w sypialni? Tak, tak, nie można było prędzéj, spojrzyjcie na mojego konia! Musicie zameldować mnie księżniczce, mam dla niéj wiadomość od księcia!
— Dobrze, szlachetny panie — a kogoż mam zameldować?
— A, prawda — straszny wypadek odebrał mi zmysły! Zameldujcie dostojnéj księżniczce hrabiego Ramira de Teba! I — może potraficie mi być pomocnym przy spełnieniu trudnego polecenia, jakie otrzymałem — książę nazwał was swoim zaufanym sługą!
— Chętnie, dostojny panie — stało się jakieś nieszczęście — czytam to z pańskiéj twarzy! powiedział Marcin oddając spienionego konia nadbiegłéj służbie i wchodząc do parku z młodym hrabią.
— Rzeczywiście ciężkie nieszczęście.
— Może książę raniony?
— Nie — jego wychowaniec...
— Mały Janek?...
— Zabity... kula jakiegoś złodzieja leśnego albo zbrodniarza, dosięgła go dzisiaj o południu na polowaniu w St.-Cloud.
Marcin nie mógł ani słowa przemówić — zbladł jak marmur werandy.
— Zabity — pomruknął a głos jego zadrżał.
— Książę ściga winnych — węglarze mieli widzieć w lesie dwóch obcych ludzi! Dopiero więc jutro wieczo-