rem będzie mógł tu przybyć z ciałem swojego wychowańca! Książę de Monte-Vero, którego przed kilku dniami nauczyłem się kochać i poważać, prosił mnie, abym w jego pałacu krewnych o wszystkiém uprzedził.
— Ciężkie polecenie — cięższe niż sam pan Eberhard pojmuje, pomruknął mocno wzruszony Marcin — myśmy budowali tryumfalną bramę — dla trupa!
— Podzielam waszą boleść, mój przyjacielu, i książę doznaje nieopisanéj boleści! Lecz — nie było to prawe dziecię księcia, więc poźniéj się pocieszy! mówił młody oficer hiszpański, około szesnastu lat wieku liczący, a w obejściu pełen dworskości i elegancyi, jak jego ojciec don Olozaga. Nie ociągajmy się dłużéj — damy ukazują się już w werandzie! Młody don Ramiro miał słuszność.
Małgorzata i Józefina, pełne wzrastającéj obawy, ubrały się i wyszły do werandy.
— Nie był dzieckiem księcia, z cicha rzekł Marcin, gdy mu boleść język rozwiązała; ale dzieckiem księżniczki Małgorzaty!
— Matko Bożka... to zbyt ciężkie! przyznał hrabia. I z wojskowo-eleganckiém pozdrowieniem zbliżył się do dwóch kobiet.
Marcin postępował za nim z zakrwawioném sercem.
— Pan hrabia Ramiro de Teba — z poleceniem od księcia — zameldował bez głosu.
— O mój Boże — stało się coś okropnego! wyrzekła Małgorzata, blada jak trup witając wysłańca.
— Niech Najświętsza Panna będzie z nami, księżniczko, przemówił Ramiro do córki Eberharda; niech nam udzieli odwagi i siły!
— Wejdź pan, panie hrabio, rzekła Małgorzata drżącym głosem, a Józefina wybuchła łzami — opowiedz nam wszystko — przywykłam do najcięższych doświadczeń...
Don Ramiro wszedł za damami do pałacu — przybyli do salonu, którego świeczniki już służące zapaliły.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1103
Ta strona została przepisana.