Napoleon postrzegł wściekle parskające zwierzę, ale że wtedy już bywał często cierpiący, prosił więc księcia de Monte-Vero, aby dla niego to dzikie zwierzę zabił.
Był to zawsze zaszczyt — do którego właściwie wybrany został Eberhard. Gdy książę Metternich i lord Motherwell nieco z obawą spoglądali na nadzwyczaj wielkie szczecinowate zwierzę, które rozwścieczone kłami ziemię ryło, Eberhard zeskoczył ze swojego karosza, oddał ukłon cesarzowi i dał strasznemu dzikiemu zwierzęciu z imponującą spokojnością wpaść na swój kordelas — radośnie ozwały się rogi na znak cesarza, który wysiadł z powozu i przystąpił do potężnego dzika, co rzucając się leżał u nóg księcia de Monte-Vero.
Inni myśliwi nadjechali i podziwiali upadłe wielkie i mocne zwierzę.
Napoleon powinszował księciu i powiedział mu kilka słów pochlebnych — potém pozostawiono wypaproszenie i sprzątnięcie dzika leśnikom, którzy nadjechali z wozem.
Wpośród coraz żywiéj rozwijającej się rozmowy nikt nie uważał, że wychowaniec księcia, mały Janek, znikł — nawet don Ramiro nie myślał o nim, bo go książę mocno zajął, jechał więc obok niego i obok don Olozagi.
Uszło to także uwagi służby i z dala jadącego Sandoka, że Janek odłączył się od drogi, którą dążyło towarzystwo łowieckie.
Gdy dzik zwrócił na siebie uwagę ogólną, a don Ramiro podjeżdżając do cesarskiego powozu, wezwał wychowańca księcia, aby się za nim udał, ten z boku niespodzianie ujrzał w krzakach kozła, który go niezmiernie wabił. Jeszcze ani razu nie strzelił, a nie chciał za nic w świecie wracać do zamku St.-Cloud bez żadnéj zdobyczy, przypuszczając, że nie ma nic tak bolesnego i upakarzającego dla rozpoczynającego kawalera, jak taki dowód niepowodzenia.
Janek był bardzo ambitny, zawsze jednako tyle, o ile przystoi młodzieniaszkowi pragnącemu czegoś dopiąć.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1114
Ta strona została przepisana.