— Mój Janek zamordowany! zawołał, a te słowa wydały głęboką boleść jego duszy, miłość, jaką czuł dla chłopca — schylił się ku niemu i podniósł go, spojrzał mu w zapadłe, martwe oczy.
— Umarł — bez ratunku! wyzionął. Kto mi to uczynił? Kto godny przekleństwa zamordował tego nieszczęśliwego chłopca? O, ścigać go pragnę — domyślam się czegoś straszliwego! Sandok, pozostań przy moim zabitym ulubieńcu, póki nie wrócę!
Gdy murzyn z głośném narzekaniem rzucił się na ciało małego Janka, bo i on go kochał, książę w towarzystwie don Ramira poskoczył przez las. Znaleźli zabitego kozła i pozostawili na prawo leśną kaplicę, zmierzając do chat węglarzy, znajdujących się na lewo na wzgórzach.
Eberhard spodziewał się otrzymać tam jakiekolwiek objaśnienie.
Przybyli do Sandoka strzelcy dali sygnały, że szukanego znaleziono, i wkrótce z polecenia cesarza nadjechał książę de Morny w towarzystwie margrabiego de Montricoux.
Wrócili do cesarza ze smutną wiadomością, i cesarz rozkazał natychmiast przerwać polowanie, bo wiadomość ta mocno go wzruszyła — nietylko dla tego, iż spodziewał się w lesie St.-Cloud być bezpiecznym od morderstw, lecz i dla tego, że ubolewał nad księciem de Monte-Vero.
Eberhard i towarzyszący mu hrabia de Teba, przybyli I do węglarskich chatek i dowiedzieli się tam, że od rana, dwaj jacyś złowrodzy ludzie ukazywali się w téj części lasu w rozmaitych punktach.
Węglarze mieli ich za leśnych złodziejów.
Ale Eberhard zażądał aby mu opisano ile możności, jak ci mordercy wyglądali? i przekonał się, że ten okropny czyn — spełnił Fursch i jego towarzysz.
Wyraz sprawiedliwego gniewu zaćmił oblicze księcia.
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1120
Ta strona została przepisana.