Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1136

Ta strona została przepisana.

— Naucz się przezwyciężać samego siebie, jest to najwyższa, najszlachetniejsza dążność człowieka — wierzyć i nie lękać się śmierci — kto umiał sobie to przyswoić, ten dosięgnął prawdziwego szczęścia!
Ale jakkolwiek przezwyciężyć umiała tęsknotę i żal, pomimo tego jéj miłość dla Waldemara ciągle wzrastała, nie mogła jéj nigdy pokonać, nigdy zapomnieć; zdawało się, że Bóg ją taką miłością wiecznie i wspaniale obdarował. Była ona prawdziwą pociechą dla zranionéj duszy — wschodziła świecąco i wzmacniająco, jak odwieczne światło słoneczne po smutnych dniach przebijające się przez chmury — było jéj gwiazdą wśród ciemnéj nocy.
A laka miłość, czysta, bezinteresowna, wierna i nic nie pragnąca, czyliż nie uszlachetnia serca ludzkiego? Czyliż nie podnosi tyle wypróbowanéj duszy?
Taka miłość, jak córki Eberharda, jest wzniosła i święta — jest dla nas ludzi najwyższém dobrem duchowém.
Małgorzata znała dobrze i od dawna postanowienie ojca i jego słowa: „Nie możesz oddać i nie oddasz nigdy ręki księciu!“ — rozumiała ich znaczenie i przebijającą się przez nie troskliwość — nie myślała także o posiadaniu Waldemara i połączeniu się z nim — ale duszą do niego należała.
Upłynęło kilka dni po rozmowie z Waldemarem.
W miejscu, na którém znaleziono w lesie małego Janka, cesarz kazał postawić obelisk z czarnego marmuru.
Lecz wszelkie z największą gorliwością dokonywane poszukiwania dwóch morderców dotąd pozostały bez skutku, i już prefekt policyi doniósł cesarzowi, że bez wątpienia udać się im musiało ujść za morze.
Małgorzaa wynurzyła życzenie oglądania miejsca i pomodlenia się w leśnéj kaplicy, przy któréj dziecię jéj padło ofiarą srogiéj zemsty, a Eberhard chętnie na to żądanie zezwolił — umiał to pojąć, że Małgorzata czuje potrzebę zwiedzenia tych miejsc.