Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/115

Ta strona została przepisana.

i marzyć! Zdało się jéj, że nagle wszystko, wszystko ucichło, co ją od tak dawna tęsknotą i bólem przejmowało.
Ale prawda zawcześnie stanęła przed jéj łożem i przebudziła ją, — błogość znikła jéj z przed oczu, — szczęście było tylko marzeniem!


ROZDZIAŁ VIII.
W cyrku.

Gdy po dostawieniu Harrego do przedpogrzebowego domu, hrabia de Monte Vero po labiryncie ulic śpiesząc do swojego pałacu wracał, na zakręcie ulicy Stajennéj ujrzał przed sobą swój ekwipaż, zaprzężony we cztery karosze i Sandoka w pełnéj liberyi siedzącego na koźle obok stangreta.
Uśmiechnął się zdziwiony, bo nie dawał żadnego na to rozkazu.
W téj chwili zbliżyła się ku niemu uderzająco wielka i barczysta postać, w ktôréj poznał zaraz swojego wiernego Marcina.
— Bogu dzięki, że pana nakoniec znajduję, panie Eberhardzie, — ależ to przelękliśmy się! zawołał poczciwy sternik „Germanii,“ nikt nie wiedział....
— Co się zemną stało, — no, kochany Marcinie, już się to więcéj nie zdarzy, nie zapomnę zameldować się według obowiązku, gdy zechcę wyjść sam, śmiejąc się odpowiedział hrabia, pojmując słuszność słów Marcina; ale co słychać nowego?
— Flügel-adjutant króla przed pół godziną był w pałacu.
— I cóż? z pośpiechu nie możesz mi zdać raportu?