— Chociaż czuję, że pan masz słuszność, pragnę jednak dowiedzieć się od pana, na czém zależy ten podwójny kłopot? nieco ponuro powiedział naczelny inspektor, bo widział, że go chytrze oszukano. Pan z jednéj strony mniemasz o mojéj winie, którą panu z powodu ucieczki zawdzięczam?
— Z jednéj strony — tak jest, drogi panie d’Epervier; ale z drugiéj mianowicie zemstę samego człowieka, który się niczego nie lęka i w takim razie zaprzysiągł panu śmierć. Jest to okropny człowiek! Jestem w tém samém położeniu, w tém samém co pan straszliwém niebezpieczeństwie — zważ pan zatém zamiar, jaki mnie tu sprowadza!
— Ale jeżeli mnie wszystko nie myli, pan i teraz przyczyniasz się do ukrywania zbrodniarza?
— Na miłość bozką, czyżem nie zmuszony? Jestem najnieszczęśliwszym człowiekiem w świecie, bo ten niegodziwy Fursch na to tylko używa przysługi, jaką mu wyświadczyłem, aby mnie napiętnować i zmusić do czynienia wszystkiego czego żąda, gdyż mi grozi, że wyda i mnie i pana, drogi panie d’Epervier. Cóż sobie robi taki szubienicznik z tego że nas zgubi? Jest to najniebezpieczniejszy człowiek, jakiego ziemia nosi, a ja najnieszczęśliwszy, dopóki się nie wyrwę ze szponów tego okrutnika!
Baron wypowiedział te słowa z tak naturalną trwogą i tak wzruszonym głosem, że d’Epervier nie mógł się wstrzymać od uwierzenia jego opowiadaniu, tém bardziéj, że brzmiało bardzo naturalnie.
— Więc pan dla tego tylko ukryłeś i broniłeś złoczyńcy, że obawiałeś się jego zemsty? spytał.
— Rzeczywiście! naturalnie, mój jedyny panie d’Epervier! zawołał von Schlewe, ściskając rękę Eperviera aby swoim słowom dodać wartości.
Przychodzę tu przeciąż dla zasiągnięcia pańskiej rady, w jaki sposób moglibyśmy uwolnić się od tego okropnego człowieka? Żałuję mojéj dawniejszéj dobroduszności, w którą pana wplątałem jak najgłębiéj. Ale to się już stało i pozostaje
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1172
Ta strona została przepisana.