Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1185

Ta strona została przepisana.

a dworze nawet często nie jesteśmy pewni czy nie siedzimy obok jakiegoś w najgorszym rodzaju niegodziwca.
— Urząd mój niestety! aż nadto dobrze poznajomił mnie z nimi! Wyznać muszę, iż ma tę niekorzyść, iż zamiast swobody wszędzie nieufność wzbudza. To tak częste i stwierdza się nieraz tak trudnemi do uwierzenia doświadczeniami, że są towarzystwa, które odwiedzam tylko skrycie uzbrojony i w których nic do ust nie biorę.
— Czyś pan tę nieufność i tutaj z sobą przywiózł? z zimnym uśmiechem spytała Leona, patrząc na Eperviera skamieniałym wzrokiem.
— W obec kwiatów i motyli, w obec najad i dryad trzeba się tylko uzbrajać we wstrzemięźliwość! z uprzejmością odpowiedział naczelny inspektor.
— I mimo tego myślę, że pański pancerz pękł, że pańska ostrożność, niedowierzanie i uzbrojenie nic panu nie pomogły, szelmowsko zaśmiał się baron — z tego, kto go głębiéj przejrzał, djabeł w owéj chwili naśmiewał się.
— Słyszę, przerwała rozmowę Leona, że chcesz dopomagać baronowi w pozbyciu się i zabezpieczeniu od owego niewdzięcznika i niepoprawionego, nad którym i ja niestety! za długo miałam miłosierdzie — straszny to złoczyńca!
— Wierzyłem równie długo, że przynajmniej dotrzyma słowa i niezwłocznie wyjedzie z Europy, dodał von Schlewe, ale oszukał mnie!
— Dla tego to postanówmy niezwłocznie, aby go uczynić nieszkodliwym i naprawić nasze bezprawie! z zapałem na seryo powiedział d’Epervier.
— Chętnie, ale pizedewszystkiém — pozwólcie mi panowie małéj przerwy! wtrąciła Leona i poruszyła złotym dzwoneczkiem, który przed nią stał na stoliku.
Ukazała się złotem błyszcząca bajadera.
— Każ, kochana Mirando, aby nam podano szampana!
Czarująca, lekka, jak sarna tancerka miała już