Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/120

Ta strona została przepisana.

bogatym stroju i szlachetnie spokojném obliczu, — Eberhard ukłonił się.
Król uważnie patrzał na tę scenę.
Księżniczka uznała, że niewarto trudzić się na przemówienie, chociaż do niéj należało przemówić i formalnie zaprosić do rozmowy.
— Racz wasza wysokość jedynie królewskiemu rozkazowi przypisać, że przeszkadzam! rzekł nakoniec Eberhard pełnobrzmiącym głosem, ale tak delekatnie, że księżniczka, zdziwiona temi słowy, badawczo spojrzała na hrabiego.
— Jakoś dziwnie brzmi to usprawiedliwienie! szyderczo odpowiedziała.
— Takie każdy mężczyzna winien damie, skoro postrzeże, że się zjawił nie w porę!
Księżniczka uczuła się nieprzyjemnie dotkniętą — hrabia śmiał jéj powiedzieć, jak każdy mężczyzna każdej damie.
— A zatém nie nadzwyczajne, ale bardzo codzienne było pańskie usprawiedliwienie, rzekła sarkastycznie, przebacz pan, ale codzienności dotąd nie znałam.
— Nie potrzebuje przebaczenia co się dzieje bez wiedzy, cierpko, ale z bardzo dworskim ukłonem odpowiedział Eberhard.
Księżniczka czuła, że ją silny gniew opanował, — jednak uśmiechnęła się — taka rozmowa była dla niéj nowością!
— Słychać dzwonek, wasza wysokości — racz mi pozwolić, abym stał za krzesłem, na ktôrém pani usiądziesz.
— Jak kawaler za swoją damą — zawsze to łaska, która....
— Która się nie każdemu udziela, pomógł Eberhard — zrzekam się, wasza wysokości, łaski przemawiania do mnie, jeżeli to pani nieprzyjemność sprawia, i proszę o przebaczenie!
— W tym razie, panie hrabio, nie nazywaj pan tego