Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1202

Ta strona została przepisana.

Sandok uczynił co chcieli, nie opierał się, bo to byłoby szaleństwem.
Fursch trzymał w prawéj ręce koniec powroza jak wąż skręconego około szyi Sandoka.
Von Schlewe pożegnał dwóch zbrodniarzy, uprowadzających z sobą jego ofiarę, i czekał aż odejdą i znikną w nocnéj ciemności, potém zaś wrócił do swojego hotel.
Ale Fursch i Edward zaprowadzili uwięzionego Sandoka nad brzeg Sekwany aż do miejsca, w którém stal szoner „Rekin.“
Rudy Dzik zręcznie wskoczył na jego pokład, zarzucił na brzeg mostek, a Fursch przekonawszy się spojrzeniem, że w pobliżu nie ma nikogo, wprowadził czarnego na statek.
Sandok bardzo dobrze poczuł i poznał gdzie się znajduje, to jest nie wiedział wprawdzie, na którém miejscu Sekwany i na jakim jest okręcie — ale poznał, że dwaj zbójcy zaprowadzili go na pokład okrętu.
Wtrącili go w jakąś głęboką przestrzeń, w któréj zdołał nakoniec pozbyć się swoich więzów, ale o ucieczce nie było co myśleć: Fursch mocno zamknął zwierzchni otwór, a w małéj cuchnącéj przestrzeni nie było żadnéj drabiny.
Sandok poznał że miejsce to znajdowało się w tylnéj części szoneru, pod sterniczém kołem.
Sandok zgrzytnął zębami; tym razem zamiar jego nie powiódł się tak haniebnie, jak jeszcze nigdy. Zamiast dostać barona w swoje ręce, wpadł sam w ręce jego wspólników.