Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1204

Ta strona została przepisana.

— Cóż więc się stało? Jesteś zupełnie tchu pozbawiony; odzież twoja pokryta kurzem i poszarpana! Siadaj tu przy mnie — słudzy przyniosą ci posiłek.
— O, nic, tylko świeżego napoju, tylko wody massa!
— Podobasz mi się Moro, jesteś wstrzemięźliwy! Oprócz mojego Sandoka, rzadko to u was murzynów dostrzegałem! powiedział Eberhard, przystąpił do marmurowego stolika, na którym stała kryształowa karafka z czystą wodą i nalał murzynowi szklankę. Pij, powiedział, i podał mu szklankę.
— O, wielki massa, podawać sam biednemu Morowi szklankę! to za wielka łaska dla biednego Mora! Woda smakować jeszcze raz tak dobrze! — i czarny chciwie wypróżnił szklankę.
— A teraz mów! rozkazał książę.
— O! zła wiadomość, wielki massa, zaczął Moro, a oczy jego na wspomnienie tego co się stało dziko zabłysły: Sandok uwięziony!
— Co! zawołał Eberhard: mój Sandok — jak to się stało? Czy ty go znałeś?
— Brat Sandok był w zamku z wielkim massa, Moro bardzo kochać brata Sandoka!
— On się wydalił z pałacu?
— O, Moro winien! Moro przybył wczoraj w wieczór i zabrał Sandoka, aby ukarać złego barona za złe uczynki!
— Ja o tém nic nie wiem! Jesteście parą dziwnych służących! Co was baron obchodzi?
— Sandok bardzo zły na złego barona, bo baron jest winien śmierci małego ulubieńca w lesie.
— Hm, jednak Sandok powinien był zasiągnąć mojéj rady, z lekkim wyrzutem powiedział Eberhard.
— Dobry brat Sandok myślał, że wielki massa nie dozwoli ukarać złego barona!
— Kto wie — myślę, że ten nędznik już przebrał miarę!
— Wielki massa za wspaniałomyślny i szlachetny Sandok i Moro chcieli ukarać barona!