zbliżył się na środek rzeki, i o ile można śpiesznie oddalał się od miejsca, w którém ekwipaż księcia do brzegu dojechać musiał.
— To oni zawołał baron, on znajdzie sposób ścigania nas na wodzie!
— Przedtém przerwałeś mi moje sprawozdanie, panie baronie, słuchajże teraz! Jeżeli nas ścigać będzie i tak przeważny będzie, że się ujrzymy zgubionymi, tośmy na taki przypadek należycie przygotowani.
— I na czém, zależy to przygotowanie?
— Na pięciu beczkach grochu, które są przygotowane pod przodowym pokładem!
— Co okrutniku! chciałbyś...
— Wysadzić „Rekina“ w powietrze! Czy pana tak bardzo przeraża ten plan, panie baronie?
— Ależ obaj w takim razie zginiemy? jęknął von Schlewe.
— Cóż ztąd, mój szanowny! W każdym razie pożądaniéj wylecieć w powietrze i zginąć zaszczytnie, niż wytknąć głowę przez okno gilotyny!
Baron stracił głowę i wyglądał mocno wzruszony.
— Każ spuścić łódź — ja chcę na brzegi zawołał, i gwałtownie począł biegać po pokładzie okrętu.
Fursch śmiał się szyderczo.
— Żądasz niepodobieństwa, drogi baronie, a prócz tego zapominasz, że jeżeli teraz na ląd wysiądziesz, to bez ratunku wpadniesz w ręce księcia i jego kreatur, które właśnie wysiadają z powozu, a oni pewno nie tak delikatnie się z panem obejdą! Wznieś się pan do myśli, że w razie gdy książę nas ścigać będzie i doścignie, wyleci w powietrze razem z nami, skoro tylko rzucę pochodnię w przestrzeń z prochem!
— Czy on zginie czy nie, to dla mnie nic nie znaczy, jeżeli przytém mam zginąć! narzekał baron, który załamywał ręce i w niezmiernéj był rozpaczy.
— Ej, ej, mój drogi! miałem pana za mocniejszego i więcéj zdecydowanego, rzekł Fursch, widocznie napa-
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1222
Ta strona została przepisana.