Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1226

Ta strona została przepisana.

Słusznie twierdzą, że każdy z nas zauważył to na sobie, że trwoga uczy modlić się; że dopiero w godzinie najwyższéj niedoli, zwraca się ku Niebu ten, który dawwniéj nigdy się nie modlił — i co dotąd szatańsko uśmiechającemu się baronowi nigdy się nie zdarzało, co go do szyderstwa skłaniało na innym postrzegał, to go w téj chwili rozpaczą i śmiertelną trwogi mimowolnie przejęło — bez wiedzy złożywszy ręce mruczał modlitwę — może po raz pierwszy w życiu, przelękły i prawie zmysłów pozbawiony, zwrócił się do Boga, błagał go o ratunek, o szczęśliwą ucieczkę.
Baron modlił się. Ten człowiek, w którym nie było ani jednéj dobréj żyłki, ani jednéj uczciwéj myśli, widząc że jego władza i własna pomoc przepadły, zwrócił się teraz do Boga i żądał dla siebie ratunku. Ale czy też ta modlitwa wyklętego, w grzechach i zbrodniach osiwiałego wygnańca, mogła znaleźć drogę do tronu Wszechmocnego Ojca? Czyliż to śmiertelną trwogą natchnione usiłowanie nędznika, mogło spodziewać się wysłuchania u Boga?
Modlił się, nie z prawdziwéj, pobożnéj potrzeby serca, lecz że śmiertelna trwoga nastręczała mu modlitwę jako ostatni środek ratunku — a chociaż może teraz na prawdę modlił się serdecznie — jakąż wartość mogło mieć to nawrócenie, które równie prędko przeminąć i zapomniane być mogło, gdyby nastąpił ratunek?
Młodzi grzesznicy — starzy nabożnisie. Te słowa często się sprawdzają w życiu. Kiedy się starość zbliża, żal zwykle na kulach przychodzi, a ci, którzy niegdyś mocno grzeszyli, gdy upominająca śmierć przed nimi stanie, gdy siły opadają, usiłują pobożnością naprawić popełnione niegdyś złe.
Ale nawet tak taniéj poprawy, tak niebłogosławione — go nawrócenia, po baronie spodziewać się nie można było, bo tylko dla chwilowéj trwogi zaniechał swojéj roli, bo modlił się jedynie dla wymknięcia się z niebezpieczeństwa tak wielkiego, iż nie miał na to innéj drogi.