Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1230

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XI.
Gorejący okręt.

Gdy Eberhard powrócił z Tuileries do swojego pałacu, powitał przy wspólnéj kolacyi córkę i milutką Józefinę, załatwił potém niektóre pilne roboty i interesa i wreszcie rozkazał sternikowi Marcinowi, tudzież murzynowi Morowi, aby mu towarzyszyli.
Nasz marynarz wiedział zaraz o co chodzi, i wielce go uradowała myśl, że idą ścigać ludzi, którzy tyle cierpień księciu zadali.
— Niech pioruny zatrzasną, mówił do Mora, gdy kazawszy zajechać powozowi, wszedł do domu służących niech pioruny zatrzasną, Boże przebacz mnie grzesznemu — ale jeżeli któryś z tych łotrów dostanie się w moje ręce, to już się z nich żywy nie wymknie! i przytém muskularny, długi, barczysty sternik tak wyrabiał pięściami, iż o prawdzie jego słów ani na chwilę wątpić nie można było. Skręcę kark przeklętemu gałganowi, mianowicie temu Furschowi — a jeżeli to być może, to i Rudemu Dzikowi!
— Bardzo dobrze sterniku Marcinie, uśmiechnął się zadowolony Moro, a jeżeli się uda, to i baronowi!
— Zgoda młodzieńcze, i baronowi! A jeżeli rzeczy inaczéj pójdą, to według umowy, powierzymy tę robotę tobie i Sandokowi!