ale wiemy także, że przeznaczono mu było jeszcze raz uczuć miłość — miłość dla szlachetnéj, pięknéj istoty — i widzieliśmy, że się jéj w ciężkiéj walce wyrzekł, że się przezwyciężył. Na wieki pożegnał Karolinę i równie jak się jego silnéj duszy udało znaleźć szczęście życia w gotowości do ofiar dla ludzkości, w tym bozkim celu, tak również spodziewał się, że łagodnością i kochającą ręką powoli i Małgorzatę naprowadzi na tę szlachetną drogę.
Te myśli zajmowały Eberharda w ciągu nocnéj żeglugi — towarzyszyły mu w chwili ciężkiego niebezpieczeństwa, naprzeciw któremu dążył — widział jak pochodnia na „Rekinie“ ponuro świeciła — jéj światło złowrogo odbijające się w wodzie powiadało mu, co ma nastąpić — a gdy okręt jego coraz bardziéj zbliżał się do uciekających, już mógł rozpoznawać ich postaci.
Wtém przystąpił do niego Marcin.
— Panie Eberhardzie, rzekł nieco stłumionym głosem: te łajdaki za kilka sekund przyjmą nas wystrzałami — mam tu kilka nabitych pistoletów.
— Postaramy się, Marcinie, uciekających żywcem dostać w nasze ręce, zdaje mi się, że oni nie są godni umrzeć z naszéj ręki.
— Wiemy, czego się spodziewać mamy, panie Eberhardzie: oni postarają się aby nas powystrzelać, a jeżeli się im to nie uda, „Rekina“ wysadzą w powietrze!
— To pozbawią nas obowiązku sądzenia, Marcinie, ale jesteśmy w ręku Boga!
Książę wymówił te słowa z uroczystą spokojnością, która nie omieszkała wywrzeć wpływu na starzejącego się sternika „Germanii,“ długoletniego zaufańca Eberharda.
Opuścił rękę podającą księciu nabitą broń.
— Jak pan Eberhard rozkażesz, rzekł i z dumą spojrzał na wysoką, wspaniałą postać szlachetnego i człowieka: jesteśmy w ręku Boga! Ale pan Eberhard pozwoli staremu sternikowi Marcinowi pozostać tu blizko, aby w razie potrzeby...
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1240
Ta strona została przepisana.