i rzucą mu sakiewkę, a kierownik biegunów chętnie przystał na ten projekt.
Dwaj murzyni pośpieszyli potém do jasno oświetlonego wchodu, do bardzo ulubionéj sali Valentino, przed którą już wysiadały liczne maski, aby się rzucić w wir zabawy.
Sandok i Moro kupili bilety wejścia i udali się do rozległéj garderoby, któréj jedna część zawierała obfity wybór gotowych kostiumów. Były tam także małe pokoje do ubierania się. Sandok już w ciągu dnia wywiedział się o wszystkich okolicznościach, obstalował dwie maski Turczynek, które mu zarządzający garderobą wręczył z poufnym uśmiechem.
Sandok wprowadził Mora do jednego z przyległych pokoików, zamknął drzwi i z wielkiém upodobaniem oglądał pstre jedwabne kobiece suknie, które niewątpliwie pasowały, bo dwaj murzyni nie byli zbyt wysocy. Pozrzucali więc swoją odzież i z niezmierném zadowoleniem wkładali nogi w białe pończochy a na nie trzewiki. Oglądali się wzajemnie i znaleźli, że przemiana tych niższych części doskonale im się udała, że każdy uważać je będzie za nogi dwóch pulnych piękności.
Szerokie niebieskie jedwabne spodnie, bogato wyszywany krótki kostium, łańcuchy z półksiężycem, zalotne turbany, mocno podtrzymujące czarne maski okręcone woalami — wszystko to było tak wybornie zastosowane, tak ułatwiało złudzenie, że gdy obaj włożyli białe rękawiczki, jeden drugiego podziwiał i zdumiewał się. Maski były tak wyborne, iż nikt pod niemi nie mógł się domyślać dwóch mężczyzn, a témbardziéj dwóch murzynów. Nawet ubiór ten miał coś porywającego, témbardziéj że szyje i łona mieli owinięte tajemniczo szatami.
Murzyni często są pięknie i plastycznie zbudowani. To też Sandok i Moro mieli pięknie utoczone nogi, chwilowo okryte jedwabnemi spodniami, łydki dobrze zaokrąglone i wyrównywające najpiękniejszym kobiecym kształtom. Nawet w ruchach obie męzkie Turczynki nie
Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1251
Ta strona została przepisana.