Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/1258

Ta strona została przepisana.

koniec życiu nędznika, który był głównym sprawcą najcięższych przeciwności księcia i Małgorzaty — ale przezwyciężył się wspomniawszy, że temu szatańskiemu rozkosznikowi należy przygotować śmierć, jaką, obmyślił, tak, aby skonał wśród swojéj chuci i namiętności i w mękach szaleństwa.
Sandok miał plan przypominający straszliwe kary ludów dzikiego pokolenia — plan, w którym świeciła cała jego murzyńska dusza: — chciał patrząc jak znienawidzony powoli umiera, mordować go własną jego pożądliwością i przedstawić widowisko pełne zgrozy tańca umarłych murzyńskiego pokolenia. W jego dalekiéj ojczyźnie winnego kneblowano, a potém tańcowali około niego fantastycznie pomalowani i poubierani murzyni wśród dzikiego hałasu. Każdy przebijał nożem skazanego, zaczynając od członka ciała, którym zgrzeszył, i ten obrzydły taniec trwał poty, aż z winnego zrobiła się martwa massa.
Wyrok Sandoka nie był tyle okropny — ale zdradzał się swoém pochodzeniem.
Baron był zgubiony! Teraz nie mógł ujść kary, na którą niedomyślny szedł sam w zmysłowém upojeniu — sam utorował przygotowania do należytego powodzenia téj kary, tak, że na oślep, podobny do dzikiego zwierzęcia w czasie ciekania się, rzucił się na broń swojego przeciwnika.
Wtém powóz zatrzymał się w głębokim cieniu murów zamku St.-Cloud.
— Cicho, szepnął Sandok baronowi, który prędko wysiadł pierwszy, aby pomódz wysiąść Turczynkom i przypatrzyć się lepiéj ich postaciom.
Von Schlewe, po wyjściu Sandoka z powozu, podał grzecznie rękę Morowi, a Sandok rozkazał stangretowi, aby wracał do Paryża.
Przy zamku panowała śmiertelna cisza — mogło być około godziny pierwszéj. Ciemna noc otaczała zamek